Zabrałam się do pracy i oto efekty
Przypomina mi się dzieciństwo. Chwile, kiedy ręcznie szyłam ubranka dla lalek. Najpierw tych szmacianych, potem plastikowych golasków. To był cudowny czas. Szczęśliwy i beztroski. Wielki koc rozłożony w ogrodzie pod starą jabłonką, kuzynki, pełno szmatek i igła , która zawsze robiła dziurę w środkowym palcu prawej ręki.
Ale jazda:)))
Powiecie - oszalała baba. Dopiero dzieli, już łączy. Po prostu nie daję rady.
Przekonałam się, że tak mi wygodniej. Zmieniłam tylko tytuł bloga z "włóczkowe rarytasy dla dużych i małych" na
"włóczkowe rarytasy i nie tylko". I niech tak już zostanie :)
Pozdrawiam i zapraszam niebawem :)
super tildziaki :)
OdpowiedzUsuńJakie słodziaki , pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMoja babcia była krawcową i z nią siedziałam w ogródku pod drzewem na kocyku. Jadłyśmy ogórki z miodem i szyłyśmy ubranka dla lalek... To były czasy... Twoje ludki są tak sympatyczne, że nie sposób nie uśmiechać się na ich widok :-)))Pozdrawiam. Przesyłka w drodze.
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam - podwórko, trawka, kocyk, szmatki, igiełki, niteczki, nożyczki, lalki i misie :DDD I jeszcze robiłam pokoje z pudełek po butach, wycinałam okna, w których "zawieszałam" firanki z własnoręcznie robionych wycinanek z papieru śniadaniowego (bo był cienki i biały). A jak to mi się podobało!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, I.
Nam tez tak wygodniej zagladac na jednego bloga, a nie na dwa:)Fuzja wiec wyjdzie wszystkim na dobre:)Piekne lale. Siedza sobie grzecznie, tylko doszyj im usmiechy, bo sa smutne!
OdpowiedzUsuńMoże troszeczkę, ale to My się do nich uśmiechamy.
OdpowiedzUsuńPierdruty - przypomniałaś mi o domkach z pudełek. W ten przedświąteczny czas Wszyscy robimy się bardzo sentymentalni.
Preciosos!!!! besos
OdpowiedzUsuń